Wiesz, jak w gwarze śląskiej nazywa się wałek do ciasta lub kredens?
Tego wszystkiego można było dowiedzieć się na naszym stoisku przygotowanym na święto miasta Zabrze, które 91 lat temu otzymało prawa miejskie. Co więcej, za udział w zaproponowanych przez nas zabawach wręczaliśmy upominki. Każdy mógł wybrać jakąś śląską uciechę do wykonania: rozwiązać krzyżówkę z hasłami zaszyfrowanymi w gwarze, zaśpiewać tradycyjną śląską pieśń, wylosować i przeczytać kawał lub przysłowie po śląsku. Dla odwiedzających przygotowaliśmy również kącik do wysłuchania nagrań występów laureatów Konkursu gawędziarskiego w gwarze śląskiej "Jo wom godom". Na scenie wystąpili tancerze ze Studia Tańca Ulicznego, którzy w październiku jadą repreznetować nasz kraj na Mistrzostwach Świata w Kopenhadze.
Jeśli masz ochotę rozwiązać przed ekranem komputera któreś z zadań, czytaj rozwinięcie artykułu. Życzymy udanej zabawy!
-Wiesz, Francek, jutro rzucom robota i nie przychodza więcej na kopalnia.
-Pojakiemu?
-Mom tako ciężko robota! Cięgiem na kolanach, na plecach, a w każdej minucie może tąpnąć.
-Długo już tak robisz?
-Od poniedziałku mom zacząć!
- Pytlino, pożyczejcie mi wałka do ciasta.
- Nie mogą, też na chłopa czekom!
Spotkało się roz dwóch górników i tak se rozprawiają: Jak górnik jest chory to sztygar godo, że pijany, a jak sztygar są pijani, to se pado, że są chorzy!
Do kopalni na dół zjechoł roz nowy kierownik robót górniczych. Jak ino przyszedł na ścianę, ujrzoł, że drewno jest w paru miejscach uszkodzone i połomane. Pyto zatem:
- Kto to zrobił?
- Druk*, panie kierowniku!
- Jak ino ten Druk wyjdzie na wierch, to powicie mu, że mo się zaroz u mnie zgłosić!
*Druk – ciśnienie
Był roz taki straszny bumelant. Spotkoł go kolega i pado:
- Wiesz, Antek, nasz sztygar to se na filorze twoją podobiznę powiesił.
- A nie wiesz czemu?
- No, żeby cię rozpoznoł, jak już zaś do roboty przyjdziesz.
Jeden górnik wzion i umarł. Poszoł prosto do nieba, bo to padają, że górnik choćby przeklinoł, pił i baba bił, to już za swą ciężką robotę mu się to należy, no nie? No i ten górnik poszoł [rpsto do bramy rajskiej i klupie w te ciężkie Dźwierzn, a mu św. Piotr otwiera i pyta:
- A w czyśćcu już bracie byliście? Odsiedziałeś już tam swoje?
- Po lekku panie Święty. Po pierwsze, to jo jest górnik, a po drugie to jo był 50 lot żonaty!
- A to co innego – pado św. Piotr i otworzył mu ta brama bardzo szeroko.
Downiej to tak w rodzinach na Śląsku było, że jak górnik mioł synów, to wszyscy z nim robili na kopalni. Jo som z moim ojcem robił, jkech mioł 14 lot. Czasem to inni zazdrościli, jak potem do wypłaty przyszło.
Toż roz jeden ojciec fedrował z synem na tej samej ścianie, a nie chcioł, coby mu inni zowieścili. Pado do syna:
- Wiesz, kiedy już tak do kupy fedrujemy to nie musisz mi cięgiem: Tatulku to, a tatulku tamto. Możemy se godać za jedno.
- Dobrze tatulku! Toż Karlik, podej mi tam ten pyrlik. No i dobrze. Przyszli do dom, siedli se do stołu i jedzą. Naroz syn pyto:
- Ty, Karlik, a smakuje ci ta zupa?
Matka sucho i uszom nie wierzy.
- Wiesz, Karlik –pado syn – jak ino zjemy, to se możemy pójść na piwo!
Teroz już matka nie wytrzymała i godo do chłopa:
- Ty, Karlik, i ty se to dosz spodobać, żeby ci taki ślimtok i smarkacz za jedno godoł?
A synek na to:
- Karlik, uspokój tam tę twoją starą i zrób ino z nią porządek.
Roz stary Zeflik jechoł z nami w autobusie. Ludzi pełno, a tu konduktorka woło:
- Proszę tam do tyłu.
- My są górnicy – pado Zeflik – my zawsze ino w przodku!
Jeden górnik mioł bardzo zmierzło baba. Klęła, przeklinała na niego, że już wytrzymać nie mógł. Boł się jej bordziej niż diobła.
Roz też szoł z wypłaty i zahaczył o szynk. Baba zaś oblekła się w płachta, wzięła latarkę do ręki i chciała go wystraszyć. Stanęła se koło bramy i wołała na przechodzącego męża:
- Kaj to ta dusza Józka? Dawać ją tu do piekła!
A Józek idzie, przeżegnoł sie, potem patrzy,że to jakiś duch i pado:
- Pierona! Alech se wystraszył. Jo myśloł, że to moja baba.
-O Farona! Francik, kto ci to taką bułę na czoło trzasnął? – pyto górnik kolegi.
- A moja stara gorkiem mi pizła.
- Toś ty głupieloku nie umioł się schylić?
- Dzisz go, jaki mądry! Myślisz, żech tego nie zrobił? Ale ona to wcześniej wyrachowała i zaroz niżej celowała.
To jest tako staro opowieść, ale prawdziwo. Jeden górnik spotkoł roz kamrata i podo mu:
- Ty, Paulek, słyszałeś to, jakie nieszczęście naszego sztygara spotkało?
- Nie, a co mu się stało?
- A dyć borok z moją starą uciekł!
Wszystkie kawały pochodzą z książki „Górniczy stan w wierzeniach, obrzędach, humorze i pieśniach" pod red. prof. D. Simonides
KRZYŻÓWKA - pamiętaj, żeby odpowiedzi podawać w gwarze śląskiej! :)
1. W kredensie. Chowa się w niej sztućce.
2. Nosi się w niej książki, dokumenty.
3. Kredens kuchenny.
4. Jego strój galowy jest na naszym stoisku.
5. Do prasowania.
6. Może służyć do robienia ciasta na pierogi lub makaron.